Żeby żona mogła się powygrzewać do słoneczka, mężuś zrobił leżaczek. Tradycyjny, drewniany lekko retrowany ale bardzo wygodny i zrobiony własnoręcznie. Mąż zrobił to co mógł czyli całą drewnianą konstrukcję .... ale niestety co do uszycia siedziska rąk nie przykładał, to moja działka. Stara maszyna (oj dość wiekowa) ) daje radę, trochę mierzenia , docinania i powstało siedzisko jak się patrzy. Całość prezentuje się wspaniale, jest bardzo wygodny , mogę leżakować i wygrzewać się do woli.
Materiał z którego powstało siedzisko to dość gruby len z bardzo , ale to bardzo dawnych zapasów. Nie wiem czy obecnie udałoby się kupić cos takiego: mocnego, wytrzymałego i dość ładnego.
Siedzisko szyte z podwójnego materiału, bokami jeszcze wzmocnione, nie ma opcji aby coś puściło......
Stary Łucznik dał radę, mino grubości materiału poradził sobie wyśmienicie. Czasami marzy mi się taka nowa, super ekstra maszyna, z różnymi bajerami ....
A oto efekt końcowy, można leżakować i wypoczywać .
Ja zadowolona, mąż zadowalany .... jest super. A i jeszcze jedno :) ...... powstały dwa takie leżaczki żeby mężuś też mógł sobie troszkę poleniuchować i wygrzać kości ....
Pozdrawiam serdecznie.
Bernadka