A mnie jest szkoda lata….to tak jak w piosence , którą dzisiaj od rana powtarzano w radio żegnając tę najpiękniejszą ,najbarwniejszą porę roku. Zawsze staram się aby wokół mnie było dużo barw ,które sprawiają ,że człowiek potrafi się sam do siebie uśmiechnąć. Kwiaty mają to do siebie , że są piękne , mienią się tysiącami barw i są jak miód na serce......ale niestety przychodzi ich koniec , przekwitają i co raz mniej ich wokół. Jedno co można zrobić to zebrać nasiona, dobrze przechować aby wiosną się odrodziły i znów całe lato cieszył oczęta i poprawiały nastrój , leczyły duszę swoimi barwami.
Jak tylko pomyślę o nadchodzących szarościach jesieni i zimy to dostaję drgawek brbrbr…..Jeszcze wczesną jesień taką mieniącą się złotem i czerwienią można przeżyć i nawet polubić ale szarą , pluchowatą niestety nie. Takiej jesieni chyba nie da się lubić (???).
a tez nie lubie zimna,ale pocieszam sie bo jeszcze pare miesiecy i znowu wiosna ;-)
OdpowiedzUsuńA ja kocham jesień! I tę złotą (ach - te kolory, owoce, warzywa!) i tę szaroburą (sprzyja robótkowaniu).
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na wpis z postępem haftu-pannicy :)
Pozdrawiam!
Asia
a i jeszcze zapraszam do mojego chomika, mam tam sporo aktów
OdpowiedzUsuń